Książka rozgrywa się w dwóch przedziałach czasowych – w okresie wojny i współcześnie. Skąd pomysł, by sięgnąć do tematyki wojennej?
Ta tematyka od zawsze mi towarzyszyła. Wyrastałam na opowieściach z czasów wojny, które godzinami snuła moja prababcia. Czasem bywały zabawne, innym razem groźne, sięgały do rodzinnych doświadczeń z polskiego podziemia i do zwyczajnych, codziennych spraw. Chłonęłam je zamiast bajek i w naturalny sposób przeniosły się na moje zainteresowanie historią. Lubię zderzać przeszłość ze współczesnością. Czas okupacji pojawił się już w moich powieściach „Pod tym samym niebem” i „Na tej samej ziemi” i kusiło mnie, by powtórzyć to w szerszym wymiarze, tak, by historyczna warstwa powieści grała pierwsze skrzypce i stąd „Znajda”.
Innymi słowy ta książka chciała być napisana…
Zdecydowanie tak. Wiele jej scen żyło we mnie od lat. Na przykład do dziś noszę w sobie ogromne emocje, jakich doświadczyłam jeszcze w szkole podstawowej, gdy wybraliśmy się z klasą pod pomnik Martyrologii Dzieci (tzw. Pęknięte Serce) do parku im. Szarych Szeregów w Łodzi. Nauczyciel opowiadał nam o obozie przy Przemysłowej. Wróciłam do domu z myślą, że obowiązkiem kolejnych pokoleń jest czytać o tym i przekazywać tę wiedzę, by nie skazać tamtych dzieci na zapomnienie. W fabule wykorzystałam to wspomnienie, wysyłając bohaterkę pod ten pomnik. To jeden z wielu detali w „Znajdzie”, który zaistniał dlatego, że kiedyś coś bardzo mnie poruszyło i nie dawało o sobie zapomnieć.